500 drzew chroni przed powodzią
Rzecz o potrzebie ochrony przeciwpowodziowej,
ale nie kosztem 500 drzew, które to właśnie przed powodzią chronią
Wznoszenie wału przeciwpowodziowego w czasach suszy
i niedoborów wody,
kosztem drzew (świadczących usługi oczyszczania powietrza ze smogu i zatrzymywania wody a więc zapobiegania suszy)
może budzić słuszny opór społeczny.
Jednak opór społeczny, gdy jest chaotyczny, też czasem może utrudnić pełne rozeznanie.
Jak się okazuje dużo drzew przeznaczonych do wycinki
jest w złym stanie i rośnie przy samej ulicy Wybrzeże Helskie, między Mostem Śląsko-Dąbrowskim a Gdańskim, dlatego wg dendrologów te drzewa są i tak do wymiany.
Kolejne grupa przeznaczone do usunięcia, to gatunki inwazyjne, jak klon jesionolistny, robinia akacjowa, młode dęby czerwone(nasadzenia sprzed kilku lat), a także obce gatunki topoli. Nie powinny one w ogóle rosnąć w pobliżu rzeki, bo łatwiej się wtedy przemieszczają, a tym samym rozsiewają - zagrażając naturalnym ekosystemom nadrzecznym, szczególnie lasom łęgowym.
Dla utrzymania charakteru łęgu wiślanego objętego ochroną Natura 2000), będącego siedliskiem m.in. dzięcioła czarnego
warto dbać o utrzymanie gatunków łęgowych: wierzby, topoli białej, czarnej i szarej (naturalna krzyżówka topoli białej i osiki występująca tylko w dorzeczu Wisły).
Jest to tak samo ważne, jak obrona terenu łęgowego przed planowanym obwałowaniem. Szczególnie, że obszar chroniony na terenie dużego miasta - stolicy europejskiej to unikat.
W obronie tych drzew (nie wątpię, że w dobrej wierze) ktoś oznaczył je na różowo, część numerów się powtarza a część jest zamazanych, lub rozdrapanych.
Dalsze zdrapywanie tym razem oznaczeń czerwonych,
wraz z wieszaniem zielonych serduszek z napisem SZANUJ ZIELEŃ, planuje założyciel zacnej i zasłużonej zresztą organizacji (zwalczanej notabene przez poprzednią prezydentkę Ratusza).
Ale za to wskazuje na bardzo ciekawe i mniej inwazyjne od wału, rozwiązanie antypowodziowe zastosowane w Kazimierzu Wielkim. A mianowicie w razie powodzi w obsadzone w koronie wału profile, wsuwa się metalowe panele, które tworzą zaporę przed wodą. Profile są mało widoczne na co dzień.
dr Wiktor Kotowski - znakomity biolog i mówca,
na spotkaniu z mediami przed okrągłym stołem w Ratuszu 31.01.2020, wskazał jako jedną z metod przeciwdziałania powodzi, rozładowanie wód powodziowych przed Warszawą - otworzenie polderów i odsunięcie wałów, wtedy można by zyskać kilkaset hektarów na których woda mogłaby się bezpiecznie rozlać.
Zaś dla ratowania drzew, zaproponował rezygnację z dubla drogi dla pieszych i rowerzystów.
Właśnie ta 2-a droga rowerowa - to kolejny wskazany przez miasto powód do wycinki, pod topór poszłoby wtedy 200 drzew.
Pod akcją #stopwycince500drzew w mediach społecznościowych, jeden z architektów, również sugeruje rezygnację ze ścieżki rowerowej po stronie rzeki.
Popieram gorąco to stanowisko, bo mamy już rowerową ścieżkę wśród drzew. Brakuje natomiast ścieżki po stronie ZOO, czyli za jezdnią.
Reasumując - uzasadniona, może być wycinka drzew w złym stanie, lub tych z gatunków inwazyjnych a zabezpieczenie powodziowe, powinno powstać, ale z uwzględnieniem istniejącej już i osłabiającej efekt suszy i powodzi przyrody. I z minimalną ilością wycinek.
Byłoby dobrze, żeby właśnie w tym przypadku miał miejsce długo oczekiwany precedens, kiedy to budowlę dostosuję się do natury a nie odwrotnie.
To by świadczyło też o tym, że zaczynamy rozumieć że wygoda jest złudna, że lepsze jest więcej drzew niż więcej dróg, choćby rowerowych. A dalsza antropopresja to przyspieszenie zmian zapalnych w środowisku naturalnym.
Liczę, że zasiadający przy okrągłym stole w Ratuszu wezmą to kompletne spektrum pod uwagę